Przeczytajcie – może i Was te słowa zainspirują do spojrzenia na życie z innej perspektywy.
Niedzielny poranek to mój czas refleksji nad tym, co mam. Ten raz chcę się nim podzielić.
.
A co mam? No, raka, zagrożenie życia, listopadowe urodziny pod znakiem zapytania. Ale poza tym?
.
Poza tym czuję, że moje serce jest pełne. Że w życiu mam dużo. I że nie tylko myślę, że mam za co być wdzięcznym – tak, nawet teraz – ale że przede wszystkim to czuję. To sprawia, że codziennie się uśmiecham, mimo chmur nade mną. Odczuwam pełnię i dostatek. To niematerialne bogactwo, o które tak naprawdę chodzi. To ono decyduje o tym, czy jesteśmy szczęśliwi, czy nie.
.
• Jest przy mnie wspaniała, dzielna, wrażliwa, mądra, wspierająca żona. Wywalczyliśmy sobie tę miłość, mimo naszych niedoskonałości stworzyliśmy coś doskonałego.
• Jestem częścią niezłomnej, do żywego przejętej i mocno obecnej rodziny. Jesteśmy skomplikowani jako całość, ale skaczemy za sobą w ogień.
• Mam ten przywilej, że trochę osób mogę nazywać przyjaciółmi, a używam tego słowa ostrożnie. Za każdym razem, kiedy nazywacie mnie swoim przyjacielem, moje serce mięknie. Wiecie, kim jesteście – częścią rodziny.
• Doświadczam teraz trudnego do objęcia skołatanym sercem szturmu miłości na moje życie i moją historię. Szturm ten prowadzą bliscy, a za nimi jest mnóstwo, mnóstwo, mnóstwo osób, którzy wybrali stanąć przy nas w tej historii. Nie mieści mi się w głowie, że mówię o tysiącach ludzi, których najczęściej nie znam – wszystkich Was widzę i czuję.
• Czuję, że żyję. Każdą komórką, w każdej sekundzie. Jestem przytomny, jestem obecny. Jestem.
• Nauczyłem się o sobie, że strach mnie nie paraliżuje.
• Odnalazłem w sobie spokój i akceptację, po latach walczenia z materią świata. Świat jest, jaki jest. Jestem w miejscu, w jakim jestem. Chceniem, żeby było inaczej, tego nie zmienię. Akceptacją mogę sobie dać przestrzeń do tego, żeby otworzyć się na możliwość, że może być inaczej, jeśli za wiarą pójdzie działanie i jeśli pisane jest mi wyzdrowieć. A jeśli nie jest to wiesz co? Piszemy piękny ostatni rozdział. To widzę i w to wierzę.
.
Spoglądam w stronę słońca i uśmiecham się. Moje serce jest pełne. Moje oczy żywe. Wokół mnie jest tyle miłości, że starczyłoby i na trzy życia. Jest w porządku. Dziękuję.